Relacja: Jola Król.
W klasie 1 pracowaliśmy z lalką cioci Jadzi. Codziennie rano czytaliśmy w kręgu książki o cioci Jadzi. Nasz ulubiona to "Ciocia Jadzia w Transylwanii". Czytaliśmy ją dwa razy!!! Szybko zostaliśmy jej przyjaciółmi. Tworzyliśmy więc autoportrety przyjaciół cioci Jadzi i wymyślaliśmy dla siebie pseudonimy. Potem porównywaliśmy naszą szkołę ze szkołą, w której pracowała ciocia Jadzia. Byliśmy z wizytą u naszego dyrektora, który ma również "zwierzęce" nazwisko, bo nazywa się Karol Sarna i poznaliśmy jego datę urodzin. Robiliśmy sałatki i nadawaliśmy im nazwy, jak Carambello Pipiakuku. Mieliśmy w klasie wielki obrazek cioci Jadzi oraz blok, w którego oknach były nasze imiona, a w drzwiach zdjęcie naszej druhny Joli. Codziennie była z nami lalka Cioci Jadzi. Zabieraliśmy ją do domów na weekendy i w specjalnym zeszycie opisywaliśmy, co robiła u nas ciocia Jadzia. Robiliśmy rysunki i wklejaliśmy zdjęcia. Wiele dzieci i rodziców szyło dla Jadzi nowe ubrania: suknię wieczorową, czapkę, ciepły sweter... Elizie Piotrowskiej bardzo spodobały się nowe ubrania cioci Jadzi, nasz zeszyt i nasza lalka. Zdradziła nam, że tak naprawdę to ona jest ciocią Jadzią, a wszystkie postacie z książki istnieją naprawdę! Powiedziała nam, że szykuje nową książkę "Ciocia Jadzia w PRL-u" i że pojawi się także film animowany o cioci Jadzi!
Szkoda, że Eliza Piotrowska nie mogła być z nami na żywo, ale obiecała nam, że kiedyś wejdzie do nas przez okno...