Salwy śmiechu, góra książek, prawdziwe przesłuchanie, subtelny szantaż, masa autografów... czyli spotkanie z Grzegorzem Kasdepke 13.05.2012 Salwy śmiechu (a czasami wręcz żywiołowego rechotu), góra książek (a niektóre można czytać w przód i wspak), prawdziwe przesłuchanie (zarobki!, samochód!, numer buta!), subtelny szantaż („...bo zaraz wrócicie na matematykę!”), masa autografów (nawet na gipsie złamanej ręki), życiowe opowieści (np. jak Rozalka chciała się całować) i wiele innych powodów do radości… Czy nadal ktokolwiek uważa, że na spotkaniach z pisarzami umiera się z nudów lub usypia na krześle?
Relacja nie-przypadkowego świadka: Piątkowe przedpołudnie. Do MBP w Kostrzynie nad Odrą przybywa około stu dzieci i kilkoro dorosłych. Po chwili do akcji wkracza Grzegorz K., który ma na swoim koncie już wiele… K. migiem opanowuje sytuację, nawiązuje łączność i skazuje zniewolonych na prawdziwe tortury: każe słuchać, czytając fragmenty książek, nakazuje myśleć, zadając zagadki, nakłania do użycia wyobraźni, zamieniając dziewczynki w chłopców, a chłopców w dziewczynki, a wszystko to, by zmusić do czytania książek – sadysta! Dręczeni nie pozostali jednak dłużni swojemu oprawcy. Co i rusz zagłuszali K. gromkim śmiechem, zapytywali go na zabój (o wszystko!), rozkładając przeciwnika ostatecznie na łopatki podstępnym zleceniem pod tytułem: Napisz 100 razy „Moim Czytelnikom, z pozdrowieniami, 27-04-2012, Grzegorz Kasdepke”.
|