Relacja ze spotkania nadesłana przez Wojciecha Widłaka 04.03.2013 To było jedno z moich najpiękniejszych spotkań. Tym bardziej niezwykłe, że zupełnie się tego nie spodziewałem. Mała, ale dość nowa wiejska szkoła. Dzieci około 60 - od zerówki (chyba pięcioro) do szóstej klasy włącznie (chyba jedenaścioro). Przygotowane, zasłuchane, dociekliwe. Same pytania zadawały przez prawie godzinę! Także, a nawet przede wszystkim, uczniowie starszych klas, i co wcale nie jest regułą, panie nie poganiały ani nie strofowały. Gdy pewien zerówkowicz podniósł łapkę i powiedział, że jest już zmęczony, a ja na to chciałem kończyć, panie go zabrały i się nim zaopiekowały, a spotkanie trwało dalej. Były książki, choć nie wiem skąd - podpisałem około czterdziestu, nie tylko Kuleczkę i Ryjka, ale także Jędrusia, Krasnale i sporo nieporadników. W prezencie dostałem własnoręcznie przygotowany album ze zdjęciami okolic (sady!) i ręcznie wypisanymi wypowiedziami dzieci typu: "Gdybym spotkała pana Kuleczkę, chętnie bym z nim porozmawiała i spytała, jak radzi sobie z Katastrofą. Kasia, lat 11" albo "Nasza klasa interesuje się, skąd Pan bierze te pomysły. Jak w jednej głowie jest tyle pomysłów? Chyba Panu ktoś podpowiada? Julia, lat 8" No nie cudne? Tak chyba wygląda pisarskie niebo. |