Spotkanie autorskie z Marcinem Mellerem w Bibliotece w Szczecinie 04.01.2017 Relacja: Katarzyna Bazylińska
Marcin Meller, którego gościliśmy 7 grudnia 2016 roku w salonie literackim ProMedia Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie okazał się być człowiekiem otwartym i lubiącym zabawić publiczność błyskotliwymi anegdotami ze swojego życia i nie tylko. Na początku spotkania, prowadzący, Krzysztof Lichtblau, zadał pytanie o tytuł książki. Nasz gość przytoczył wtedy opowieść, kiedy to ówczesny prezydent Polski, Bronisław Komorowski popełnił jakieś faux pas i wszyscy (dziennikarze) „rzucili” się na niego, krytykując to zachowanie. Zainspirowało to Mellera do napisania felietonu pt.: „Być jak sprzedawca arbuzów” o człowieku, który miał niebywały refleks i zdolność szczęśliwego wybrnięcia z każdej niezręcznej sytuacji towarzyskiej. Wprost przeciwnie do naszego gościa, który powiedział o sobie, że jest „Ostatnim człowiekiem, który śmiać się może (z czyichś błędów), bo na drugie imię ma gafa”. I tu Meller sypnął kilkoma zabawnymi opowieściami, których był głównym bohaterem lub raczej ofiarą swojego braku taktu. Wspomnę tu tylko o zajściu przed laty na festiwalu w Jarocinie, kiedy poznał Pawła Dunin-Wąsowicza. O okolicznościach tego spotkania można posłuchać na nagranym przez MBP materiale filmowym https://goo.gl/uKcVGH
Tytuł „Sprzedawca arbuzów” wydał się Marcinowi Mellerowi na tyle surrealistyczny, a przez to atrakcyjny, że postanowił tak nazwać swój zbiór felietonów. Jak sam przyznał, pisze w mękach, nie ma „lekkiego pióra”. Zawsze, na ostatnią chwilę, wymyślając tysiące spraw, które mogłyby opóźnić moment napisania ważnego artykułu. Marcin Meller jest mistrzem uprawiania kunktatorstwa. Ale przyznaje, że artykuły pisane w ostatnim momencie, czasem na wydawałoby się banalne tematy, to prawdziwe felietonowe perełki, najlepiej wspominane i cytowane we fragmentach po latach. Prowadzący, uchylając rąbka tajemnicy – dla tych, którzy nie przeczytali jeszcze „Sprzedawcy arbuzów” – omówił podział książki. Składa się ona z czterech części: o rodzinie, polityce, obyczajowości i kulturze. Kolejność jest przemyślana i nieprzypadkowa, najpierw poznajemy autora jako człowieka bardzo rodzinnego, który wspólnie z żoną prowadzi dom i wychowuje dzieci. I ten cukrowy wizerunek rzutuje na inne rozdziały, w których nie stroni od złośliwości i nut szyderstwa pod adresem polityków, a także ludzi „znanych i lubianych”. Lichtblau zadał nawet pytanie naszemu gościowi wprost : „czy ktoś cię lubi z polityków?”. Meller odpowiada, że nie jest tak źle, chciał go pozywać prof. Stefan Niesiołowski, a prof. Jan Hartman obraził się. Inni jakoś znoszą jego kąśliwe uwagi w felietonach zamieszczanych w Newsweeku i nie tylko.
Wkraczając na tematy polityczne, nie sposób zapomnieć o przeszłości Marcina Mellera, o jego działalności w Solidarności, o słynnej przeróbce wystąpienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego, zapowiadającego wprowadzenie stanu wojennego. Podczas tej części spotkania Meller przytoczył swoją ulubioną maksymę „Pewna jest tylko przyszłość, przeszłość ciągle się zmienia”. Na potwierdzenie tych słów autor czyta fragment swojego felietonu; jest to nowa historia Polski. Prześmiewcza wizja historii, którą zawsze można dostosować do obowiązujących kanonów, jedynej słusznej prawdy. Meller wyrasta z tradycji PPS, ubolewa nad pozostawieniem przez poprzednie partie rządzące w niepamięci dążeń patriotycznych, gdzieś na uboczu. Po ludzi wyznających zapomniane idee sięgnął teraz PiS i święci triumfy popularności. Jak widać z powyższego opisu, na spotkaniu nie sposób było uciec od polityki, która jest stałą składową życia Marcina Mellera. Nasz gość wyznał także, że jeszcze dziesięć lat temu był przeciwny legalizacji związków homoseksualnych, a teraz, za sprawą swojej lewackiej żony (słowa Mellera), a przede wszystkim dzięki wpływowi Roberta Biedronia, nie ma nic przeciwko. Prezydent Słupska bardzo podoba mu się jako człowiek i jako polityk.
Na zakończenie spotkania, publiczność mogła zadawać Marcinowi Mellerowi pytania. Dowiedzieliśmy się, jakie książki czyta i jakie seriale lubi oglądać. Nie unikał także niewygodnych pytań, takich jak to, dotyczące jego fascynacji Hitlerem. Otóż Meller wyjaśnił, że w nazizmie uwiodło go zastosowanie nowych rozwiązań technicznych, była to ideologia bardzo nowoczesna, wykorzystująca technologię do swoich celów.
Udzieliwszy wszystkim pytającym odpowiedzi, nasz gość podpisał swoje książki.
|