Podczas korzystania ze strony przetwarzamy dane zgodnie z naszą klauzulą informacyjną oraz korzystamy z plików cookies zgodnie z polityką cookies. X
Eliza Piotrowska

Piszę, bo pisanie przybliża mnie do samej siebie i do innych ludzi, wprowadza równowagę między tym co we mnie i tym, co poza mną, daje radość i poczucie spełnienia. Piszę, bo pisanie to spotkanie – moje ze światem i świata ze mną, to ruch „ku” i „od”. Piszę, bo nigdy nie byłabym w stanie tego samego powiedzieć. 

Gdybym nie pisała, to... byłabym kompozytorem, ponieważ słownik muzyczny jest uniwersalny, a językowy nie.  Ale słowa to również dźwięki, więc dobieram je tak, żeby tworzyły odpowiednią melodię. Każdy tekst ma swoją muzykę i muszę ją usłyszeć zanim jeszcze zabiorę się do pisania.  Chętnie zatrudniłabym się również w fabryce czekolady. Mogłabym też tworzyć zapachy. Albo uganiać się za piłką niewielkich rozmiarów (tenis, ping-pong).

Natchnienie przychodzi, kiedy... nie spoglądamy w niebo, bo gwiazdy leżą również
na ziemi, pod nogami...  – napisałam, kiedy miałam 15 lat. I myślę, że tak właśnie jest. Natchnienie to rodzaj wrażliwości, która towarzyszy człowiekowi w każdej chwili –  kiedy się obudzi, kiedy idzie do pracy, kiedy zasiada do obiadu, kiedy spotyka się z przyjaciółmi, kiedy śni. Natchnienie nie potrzebuje szczególnych okoliczności zewnętrznych, ponieważ  jest naszym wewnętrznym otwarciem na bogactwo otaczającego świata. Natchnienie to nie wyższy stan ducha, zarezerwowany wyłącznie dla artystów, ale sposób na uważne, świadome życie. Dla każdego. Natchnienie bierze się z umiejętności słuchania, patrzenia i myślenia
.  

Boję się, że... kiedyś mogłabym zacząć się bać.

Odwagę daje m...i przekonanie, że wszystko, co nas spotyka jest dobre. Nawet to, co na pierwszy rzut oka wydaje się „niedobre”. Odwaga nie ma nic wspólnego z walką, bo walka zakłada pewnien konflikt, w którym każda ze stron pretenduje do najwyższej prawdy. Odwaga to przyjęcie, akceptacja, pojednanie. To również świadomość. Odwagę dają mi ci, którzy myślą podobnie.
I ci, którzy myślą inaczej. 

Nadzieję czerpię z... pewności, że to, co dzieje się TU i TERAZ ma ścisły związek z tym, co wydarzy się POTEM.
Przy czym skupiam się przede wszystkim na teraźniejszości, ponieważ  uważam, że stan oczekiwania bywa złudny i niebezpieczny. Nadzieję czerpię z optymizmu, optymizm czerpię z przekonań i genów, przekonania zawdzięczam własnym doświadczeniom, optymistyczne geny zawdzięczam mamie. Kiedy moje geny mają gorsze dni i próbuja zainfekować przekonania, z pomocą przychodzą mi przyjaciele (dziekuję wam, kochani!).

Rozmowa to szansa na... spotkanie człowieka z człowiekiem.


Fot. Anna Skowrońska





Copyright: Agencja Autorska Autograf